Bezprzewodowy internet jest coraz popularniejszy zarówno wśród użytkowników indywidualnych, jak i korporacyjnych - wynika z raportu firmy Audytel ogłoszonego podczas konferencji Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Komfort korzystania z internetu w zasadzie nie zależy od rodzaju dostępu. Wprawdzie stacjonarne połączenie jest bardziej niezawodne i daje większą szybkość przesyłania danych, lecz wymaga dobrze rozwiniętej sieci kablowej, a większości użytkowników wystarcza limit 1-2 gigabajtów wysyłanych danych miesięcznie - zwłaszcza, że dla wielu z nich sieć bezprzewodowa to uzupełnienie posiadanego już połączenia kablowego. Także duże szybkości transmisji danych często nie są niezbędne. A w wielu miejscach (np. w hotelu, gdzie odbywała się konferencja) szybkość transmisji sięgała 3 megabitów na sekundę, a czasami nawet 5 megabitów.
Jeszcze kilkanaście lat temu dostęp do sieci wszystkich użytkowników na całym terytorium Polski zależał od jednego kabla o przepustowości 2 megabitów, łączącego nasz kraj ze światem. Teraz istniejące technologie pozwalają przesyłać bezprzewodowo około 10 megabitów, ale wkrótce może to być 100-200 megabitów.
Już dziś dzięki szybkiej transmisji danych możliwe jest m.in. dziennikarstwo obywatelskie - o wielu ważnych i ciekawych wydarzeniach dowiadujemy się z nakręconego komórką materiału filmowego. Wszystkie serwisy społecznościowe mają swoje wersje mobilne, a mobilne serwisy muzyczne pozwalają użytkownikom zarówno pobierać, jak i wysyłać pliki. Telefon stał się nie tylko dającym poczucie bezpieczeństwa narzędziem do porozumiewania się, ale także pozwala lepiej organizować czas wolny i rozrywkę, dzielić się z innymi pomysłami, opiniami, zdjęciami i muzyką. W dzieleniu się z innymi za pośrednictwem internetu w komórce Polska zajmuje czołową pozycję w Europie - głównie dzięki portalowi Nasza Klasa.
W przyszłości pojawi się wiele nowych usług wykorzystujących bezprzewodowe przesyłanie danych - chociażby mobilna telewizja odbierana za pomocą telefonów komórkowych, a nawet zegarków. Niedawno w Japonii dwóch ministrów przyłapano na oglądaniu telewizji w zegarku podczas sesji interpelacyjnej; tamtejsze prawo już od roku nie pozwala wnosić komórek do parlamentu.
Dane będziemy przechowywać gdzieś na drugiej półkuli i ściągać na inteligentną bransoletkę czy inny gadżet w ułamku sekundy. Elektroniczne plakietki pozwolą śledzić pracodawcy, kto, co, gdzie i z kim robi w godzinach pracy, a maile można będzie dyktować tkwiąc w ulicznym korku. (PAP)